Po udanych startach w biegach sztafetowych i szachach drużynowych, uczniowie naszej szkoły uczestniczyli po raz pierwszy w swoim życiu w turnieju unihokeja. Zagraliśmy w dwóch kategoriach : dziewczynki z klasy czwartej jako osobna grupa wiekowa i dziewczyny z klasy szóstej jako samodzielna drużyna. Chłopcy z klas czwartej i piątej stworzyli jedną drużynę, a chłopcy z klasy szóstej grali jako druga samodzielna drużyna. Wiedzieliśmy, że jedziemy bardziej po naukę niż po zwycięstwo. Nie można bowiem wyuczyć umiejętności ćwicząc na korytarzu i zerkać przez okno na nową halę. Uczniowie znali przepisy, poznali podstawowe elementy techniki , ale brakowało im „ogrania” na dużej przestrzeni, czyli zasad taktyki, co było widać w pierwszych połowach każdego meczu. Jako pierwsze na parkiet wyszły dziewczynki „czwartaczki ” . Zaczęliśmy! Co się działo! Strzeliliśmy gola jako pierwsi. Minęła chwila i mamy już 2:0!, po raz drugi na listę strzelców wpisała się Ola Gnes! Co za radość całej drużyny. W drugiej połowie straciliśmy gola, ale Dagmara Kuc ustaliła wynik meczu na 3:1. Koniec czasu, wygraliśmy!!! Potem był czas na pozostałe mecze. Młodszym chłopcom nie poszło już tak dobrze jak dziewczynom, przegraliśmy 0:4. Widać było smutek drużyny, przydały się moje słowa pocieszenia. Następnie grę rozpoczęły starsze dziewczyny. Minęło parę minut i prowadziliśmy 1:0!, bramkę zdobyła Wiktoria Sebzda. Nastała konsternacja w zespole przeciwnika, zapachniało sensacją! Niestety, później do głosu doszły przeciwniczki, straciliśmy gole i siły, ostatecznie przegraliśmy 2:5. Na listę strzelców wpisała się Lena Radochońska. W kolejnym meczu, dziewczyny złapały wiatr w żagle , zaczęły do nich dochodzić moje podpowiedzi i skończyliśmy trudny mecz dzięki Wiktorii remisem 1:1. Wszyscy byliśmy dumni. Awansowaliśmy do zawodów powiatowych! Tam zagramy już jako jedna drużyna ze szkoły. Brawo dziewczyny !!! Nadszedł czas na starszych chłopców. Początkowo nic do nich nie docierało , grali jak w amoku nie słysząc moich słów. Pierwszy mecz przegraliśmy 0:5. Drugi rozpoczął się podobnie, mieliśmy już wynik 0:4. W drugiej połowie Bartek Rachwał strzelił pierwszego gola. Było 1:4, ale przeciwnik odskoczył nam na 1:5. Nagle doszło do przebudzenia, Hubert Kopeć niczym Robert Lewandowski strzelił 3 gole w trzy minuty i było już tylko 4:5. Czas płynął nieubłaganie! Koniec, przegraliśmy. Mimo to chłopcy pokazali, że trenując na korytarzu też potrafili grać. Awansowaliśmy do zawodów powiatowych! Brawa dla chłopców, którzy w następnym turnieju również stworzą jedną drużynę ze szkoły. I jeszcze słowa o bramkarzach. Gdyby nie oni porażka byłaby zdecydowanie większa. Przeciwnicy strzelali niemal z każdej pozycji, ale parady Miłosza Szczęsnego, obrony Sebastiana Królika, Mileny Sawickiej i Gabrysi Sycz ratowały nas z opresji. Podsumowując, gratulacje należą się wszystkim za ambicję, wolę walki i zwycięstwo, bo oni dla mnie są zwycięzcami!