Charite, Miłosierdzie, a więc szarytki, Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Św. Wincentego A Paulo. To jeden z wielu zakonów żeńskich, który posiada swoje domy na terenie Ukrainy. Komu służą? …. Wszystkim ubogim i wszędzie. Tak jak to powiedział św. Wincenty a Paulo „Powołanie wasze zobowiązuje was do opiekowania się wszelkiego rodzaju osobami, bez żadnej różnicy. Nie ma więc żadnej różnicy pomiędzy potrzebującymi pomocy niezależnie od koloru skóry czy narodowości. W misji zakonu szarytek w Śniatyniu na Pokuciu jest nasza rodaczka siostra Elżbieta. Obszar Pokucia to niezwykle interesująca kraina na pograniczu Rumunii i Ukrainy. Dawniej ziemie te należały do Rzeczypospolitej będąc zresztą terenem ciągłych sporów z Mołdawią i Wołoszczyzną. Siostry szarytki, które od wielu już lat prowadzą tam swoją misję …. Wszystkim ubogim … wszędzie. Potrzeb wiele, a możliwości mało. Ale od czego jest inwencja i chęć działania. Siostra Elżbieta, którą poznaliśmy na wakacjach, zaproponowała nawiązanie współpracy, co okazało się możliwe już podczas tegorocznych przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia. Szkoła parafialna, którą prowadzą siostry szarytki opiekuje się bowiem ponad 40 dziećmi w różnym wieku z bardzo ubogich rodzin. Dzieci podążają na zajęcia z religii nieraz z bardzo odległych miejscowości. W bezpośrednim sąsiedztwie działania śniatyńskich szarytek są poza Śniatyniem rzecz jasna, również miejscowość Dawideny, Baników oraz Łukawce. Na naszą propozycję zorganizowania paczek mikołajowych siostra Elżbieta zareagowała z ogromną radością, … nawet nie śmiała o to prosić. A dzieci wraz z ich rodzicami pokazały serce, bezinteresowność i ogromną klasę. W bardzo krótkim okresie każde podane przez siostrę Elżbietę z imienia i nazwiska dziecko (przy każdym podany był wiek dziecka co znacznie ułatwiło gromadzenie upominków do paczki) otrzymało przygotowaną paczkę. Widać było wyraźnie, że zaangażowanie się zarówno dzieci jak i rodziców w tej inicjatywie jest bardzo duże. Dla mnie było to również spore zaskoczenie, bowiem widać było jak sami rodzice są do tego pomysłu przekonani, a dzieci? No cóż przykład idzie z góry. Naprawdę piękna sytuacja, która przyniosła do tego wspaniały finał. Dwa tygodnie przed Świętami, a na dzień przed mikołajkami na Ukrainie według kalendarza juliańskiego, s. Elżbieta przyjechała samochodem i odebrała paczki dla swoich dzieci na Ukrainie. Co prawda siostra bardzo się spóźniła dlatego większość dzieci już rozeszła się do domu, …no cóż na przekraczanie granicy nikt jeszcze nie wymyślił lekarstwa! Mimo to poczekaliśmy na nią, i ….. jak się okazało było warto. Siostra przyjechała po kilkanaście paczek, takie miała przynajmniej przekonanie, a okazało się, że paczek jest kilkadziesiąt! Niektóre rodziny przygotowały ich nawet kilka. Prezenty były różnorodne: słodycze, ubrania, zabawki, przybory szkolne, …. Jednym słowem jak dla własnych dzieci, dla braci i siostrzyczek! Nic tez dziwnego, że siostra Elżbieta wzruszyła się, a łzy szczęścia, były dla nas największa nagrodą. Pięknie jest dawać, a piękno płynące z bezinteresownej pomocy, to prawdziwy dar dla Nowonarodzonego, przecież w ubóstwie betlejemskiej stajenki. Byłam bardzo zbudowana postawą rodziców i dzieci naszej społeczności. Wystarczyło jedno hasło a odzew okazał się tak bardzo spontaniczny i zaskakujący.
Dziękuję wszystkim, bo jest za co.